Dziś czeka nas przejazd do Bukhary. Najpierw jednak wstajemy skoro świt by zobaczyć wschód słońca nad murami miasta, jest nieźle. Kolejnym punktem jest wdrapanie się na najwyższy minaret w Uzbekistanie (wg przewodnika) Hoja-Ismail. Na szczyt prowadzą wąziutkie schody w ciemnym korytarzu. Idzie się zmachać. Widok z góry rekompensuje jednaj te trudy. Na autobus idziemy przez bazar, na którym kupujemy owoce na podróż.
Czas ruszyć do Bukhary. Wg przewodnika jest bezpośredni autobus z Khivy do Taszkientu przez Bukhare z pod bramy Koy-Darvoza. Wygodne połączenie bo inaczej trzeba się przesiadać w Urgenchu. Autobus się znalazł. Odjeżdża o 12 w południe. Kierowca mówi że o godzinie 20:00 jesteśmy na miejscu. Ok. Jesteśmy zadowoleni że mamy bezpośrednie połączenie i zapominamy się targować co do ceny za przejazd. Płacimy po 40 000 sum (przepłacamy) za 450 km odcinek. Bagaże bieżemy do środka autobusu a luk bagażowy pozostaje pusty. Ruszamy i chwile później okazuje się dlaczego miało zostać wolne miejsce w luku bagażowym. W tym miejscu jeżdża barany. Żywe, z rogami, przestraszone barany. Pierwszy przestanek wsiada ich kilkanaście. Jedziemy 50 km i wsiada ich kolejnych 6 sztuk i ich martwi bracia, z których pozostały jedynie skóry. I jedziemy sobie tak, barany na dole ludzie na górze. Co jakiś czas dochodzą nas dźwięki beczenia i wyczuwalne od spodu uderzenia rogami w naszą podłogę.
Droga tragiczna. Większość tego odcinka jedzie się 30 km/h. Zastanawiamy się jak my w tym tempie mamy dojechać na godzinę 20:00 do Bukhary. I tutaj czeka nas kolejne zaskoczenie. Kierowca nie miał na myśli godziny 20:00, ale godzinę 8:00 rano:). W Uzbekistanie jest prawo, które zabrania jeździć autobusom między godziną 22 a 4 rano. Wszystko jasne. Na noc zatrzymujemy się w przydrożnym zajeździe. Przynajmniej oszczędzamy na noclegu:) Po dobrym i tanim jedzonku (w trzy osoby najadamy się za 20 000 sum) dziewczyny idą spać a ja czuwam przy sensacyjnych filmach po rosyjsku i gorącym czaju...barany śpią spokojnie w autokarze (a może są już w krainie wiecznych łowów?). O godzinie 4:15 ruszamy w stronę Bukhary i po dwóch godzinach jesteśmy na miejscu.