Dzisiaj postanawiamy jechać w góry. Zastanawialiśmy się czy zostać jeszcze jeden dzień w Samarkandzie, ale jednak jedziemy. Marzy nam się lekki odpoczynek od zwiedzania. Mamy do przejechania prawie 400 km. Wstajemy dość wcześniej jemy ostatnie, pyszne śniadanie w naszym hostelu i idziemy na autobus miejski. Po drodze wstępujemy na bazar żeby zakupić chałwę. Kilogram podstawowej kosztuje 10 000 sum, rodzajów jest sporo. Jedziemy parę przystanku za 800 sum/os. do dworca przy obserwatorium astronomicznym Ulugbeka, skąd jadą autobusy do Taszkientu. Na dworcu otacza nas chmara nachalnych taksiarzy, ale się przedzieramy i znajdujemy autobus za 12 000 sum/os. W autobusie Ania ma adoratora. Przez 5 godzin jazdy nawija do niej parę razy mówiąc że ją kocha i snuje szerokie plany matrymonialne:) Ania jest jednak odporna na te podchody. Po drodze zatrzymujemy się w przydrożnej czajchanie na lagman i czaj.