Geoblog.pl    rybaki    Podróże    UZBEKISTAN 09.2012    Chimgan
Zwiń mapę
2012
22
wrz

Chimgan

 
Uzbekistan
Uzbekistan, Chimgan
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 7838 km
 
Dojeżdżamy do Chimgan. Powoli robi się wieczór. Szukamy hotelu Chimgan, który lata świetności ma już dawno, dawno za sobą. Szukamy właśnie tego hotelu bo jest on jedyny w rozsądnej cenie, reszta ceni się zanadto. Znajdujemy hotel. Jest złożony z paru gmachów, które wyglądają na kompletnie opuszczone. Chodzimy, kręcimy się, wilki jakieś:) (no dobra psy) i ani żywej duszy. W końcu znajdujemy wejście gdzie pali się żarówka. Wchodzimy do środka. Jest klimacik. Ani żywej duszy. Trochę czujemy się jak w „Lśnieniu” Kubricka. Wchodzimy po schodach na następne piętro, mijamy parę zdechłych karaluchów (chyba popełniły sepuku:)) i nadal nikogo. Widzimy stoły bilardowe, recepcje, drogę do klubu nocnego w podziemiach, ale człowieka żadnego. Idziemy stamtąd. Kręcimy się jeszcze trochę na zewnątrz i nic z tego nie wynika. Musimy znaleźć coś innego. Pytamy o nocleg w przydrożnym barze i kierują nas do miejsca gdzie gość wynajmuje domki letniskowe. Wynajmuje rzeczywiście tylko za jakąś straszną cenę i bez rejestracji.

Parę słów o rejestracji. Obcokrajowcy podróżujący po Uzbekistanie muszą spełnić obowiązek meldunkowy. Czyli z każdego miejsca gdzie śpią muszą mieć potwierdzenie. My czymaliśmy się tej zasady. Co okazało się małym błędem. Po pierwsze nikt przy wyjeździe tego nie sprawdzał, a po drugie dotyczy to sytuacji w której spędza się więcej niż dwie noce w jednym miejscu. Jeśli śpi się jedną noc to nie powinno być problemów.

Idziemy dalej pokierowani przez gościa od domków do hotelu Asia. Hotel fajny, z rejestracją tylko trochę drogi jak dla nas. 20 usd/os. Zostajemy w końcu w nim za 15 usd/os. ze śniadaniem. Szukali byśmy dalej, ale zrobiło się kompletnie ciemno. W hotelu widzą chyba że jesteśmy trochę zmarnowani, bo gdy siedzimy już w pokoju przynoszą nam poczęstunek w postaci pieczonych ziemniaków i mięsa, sałatki i chleba. Bardzo miło z ich strony bo jesteśmy bardzo głodni. Bierzemy gorącą kąpiel i włączamy tv i się okazuje że mamy polskie programy. I co więcej leci właśnie „7 lat w Tybecie”.

Dzień był dość ciężki. Dużo przejazdów, przesiadek i Kasia jeszcze trochę zaniemogła żołądkowo. Wszystko się jednak dobrze skończyło. Nie według planu, ale tutaj plan jest tylko teorią.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (2)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 3% świata (6 państw)
Zasoby: 47 wpisów47 22 komentarze22 289 zdjęć289 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
07.09.2012 - 02.10.2012
 
 
25.10.2011 - 30.10.2011