Trasa wiedzie przez bardzo ładny teren. Najpierw w oddali zaczynają wyrastać góry, a później trzeba przez te góry przejechać przełęczą Kamczik na wysokości o wysokosci 2267m n.p.m. Wjazd do Doliny Fergana wiąże się z przejściem kontroli paszportowej. Trochę jakby przekraczało się granicę z innym państwem. Takie środki bezpieczeństwa panują tutaj od 2005 roku. Wtedy to w mieście Andidżon doszło do manifestacji sprzeciwiającej się zamknięciu w więzieniu ok. 20 osób. Manifestacja została krwawo stłumiona przez władze. Zginęło wówczas od 150 do 1000 osób.
Po drodze zatrzymujemy się w przydrożnej pasiece. Mają bardzo dobry miód. Gdy zachodzi słońce nasz kierowca zatrzymuje się, wyciąga dywanik i idzie się modlić. Pierwszy raz widzimy w Uzbekistanie przejaw takiej religijności. Po zmroku dojeżdżamy do miejscowości Altyaryk gdzie mieszka nasz współpasażer. Wokół jego domu jak i wzdłuż całej ulicy jest mnóstwo winorośli, z których zwisają zdrowe, soczyste kiście winogron. Fajny widok. Zostajemy zaproszeni przez niego do jego ogródka i poczęstowani wielką kiścią słodkich winogron. Na dalszą drogę daję nam jeszcze lepioszkę własnej roboty. Bardzo miły człowiek.
Do Fergany dojeżdżamy o godzinie 20. Nasz kierowca nie zna miasta. Noclegu szukamy przez 2 godziny krążąc po mieście. Pierwsze miejsce, w którym szukamy noclegu wygląda jak mieszkanie z pokojami do wynajęcia. Rezygnujemy. Drugie miejsce z przewodnika okazuje się już nie oferować noclegów. W trzecim miejscu się zatrzymujemy. Valentina’s Homestay bo tak się nazywa mieści się w bloku z płyty. Ciężko było go znaleźć bo nie jest w ogóle oznaczony. Za nocleg płacimy 12 usd. Nic nie udaje się utargować. Valentina jest twardą biznes women.